Pukam do drzwi rynku pracy

Trochę cicho i nieśmiało, ale za to regularnie.

Proces rekrutacji w którym brałam udział polegał w głównej mierze na poznaniu mnie, mojej osobowości i ocenie tych spostrzeżeń. Kilka testów, spotkań, zadań grupowych, indywidualnych, rozmowy. To całkiem przyjemne, nowe doświadczenia. Dostałam piątkę za budowanie relacji, co zaskoczyło, pozytywnie. Wiadomo, nie uważam siebie za całkowitego odludka, ale zawsze wydawało mi się, że ja i nawiązywanie kontaktów to ogień i lód. No, jak się nie umie po pizzę zadzwonić, to można mieć co do swojego pierwiastka społecznego mieszane odczucia. Za asertywność dostałam tróję i mój akademicki umysł mimowolnie podniósł larum zadowolenia, ale przecież fajerwerków nie ma. Skala co prawda 1-5, więc jestem bardziej niż w połowie asertywna. Statystycznie rzecz ujmując, odmówię 3 razy na 5 propozycji. 😉 Zastanawiam się, na jakiej podstawie, nie dlatego, że się nie zgadzam, wręcz przeciwnie, ale z czystej ciekawości. Gdzie staje się uległa i oddaję pałeczkę. Czy warto to zmienić? Czy to raczej niegroźne, fajnie byłoby wiedzieć.

Dowiedziałam się też ciekawych rzeczy o sobie. Okazuje się, że gdy stres bierze nade mną władanie, to jakby w żyłach razem z krwią płynęło mi serum prawdy. Widząc te kilka par wpatrujących się we mnie oczu i wyłapujące każde wymówione przeze mnie słowo pary uszu, dłonie notujące przy tym skrupulatnie na kopiach mojego CV nie wiedzieć co, mówię prawdę i tylko prawdę. Szczerość jest dobra, ale czasami warto by było coś ubarwić, aby przekonać i zrobić dobre wrażenie, niegroźnie, delikatnie podkolorować. Za to ja jak pod przysięgą, strzelam wyznaniami.

A tak na serio, to byłam sobą, jak najbanalniej by to nie brzmiało. Jeśli ten full package nie jest tym, czego szukają, to przynajmniej nie będę musiała zawdziewać kolejnej maski społecznej. Jeśli jest, fajnie. Po prostu.

W ciągu najbliższych kilkunastu dni dowiem się, czy dane mi będzie zmienić kierunek swojego życia i przeprowadzić do wymarzonego miasta, na dłużej niż dwa miesiące.

Nawet jeśli nie, to nic. Będę trochę smutna, ale to nie porażka.

Jestem bogatsza o wrażenia z tych rozmów i znam już ten stres. Z kolejnymi razami łatwiej będzie się z nim zaprzyjaźnić. Czy coś bym zrobiła inaczej? Lepiej? Coś bym powiedziała w inny sposób? Nie sądzę. Poza tym, wiecie, nawet jeśli wystulałabym teraz najznamienitsze historie i megamądre zwroty, to koniec końców, po zajęciu swojego miejsca powiedziałabym prawdę i może potato. 😉

12 uwag do wpisu “Pukam do drzwi rynku pracy

  1. Super, że się rozwijasz! I życzę, by marzenia się spełniły 🙂 Zaciekawiłaś mnie tymi spotkaniami, sama chciałabym dać się tak „przebadać” 🙂 Czy to było w ramach rozmowy o pracę, czy zupełnie odrębnie?

    Polubione przez 1 osoba

    1. Bardzo dziękuję, oby! ❤ W ramach właśnie rekrutacji, na jednym z etapów, nawet nie wiedziałam, że takie faktory będą oceniane. 🙂 To pewnie celowo, co by nie próbować na nie wpływać. 😀

      Polubienie

  2. A gdzie jest Twoje „City of Dreams”? Ja właśnie przymierzam się do rozsyłania cv i portfolio i nie ukrywam, stresuję się na samą myśl… ale żeby iść dalej trzeba próbować.
    Powodzenia życzę!

    Polubienie

Dodaj komentarz